Dawny budynek szpitala z XIX wieku, od 1925 roku utworzona została tutaj polska placówka pocztowa w Wolnym Mieście Gdańsku. Od 1930 roku była ona głównym polskim urzędem pocztowym w Gdańsku, z centralą telefoniczną zapewniającą bezpośrednie połączenie z Polską. W 1939 roku pracowało tam około 100 osób. Rankiem 1 września 1939 roku, o godzinie 4:45, placówkę zaatakowały oddziały SS i policji gdańskiej. Obrońcy, uzbrojeni jedynie w pistolety, stawili czoła trzem samochodom pancernym i dwóm działom. Niemiecki plan zakładał przebicie ściany w sąsiednim budynku, związanie obrońców atakiem od frontu i wtargnięcie do środka, jednak atak został odparty. Plan polskiego Sztabu Generalnego przewidywał obronę przez 6 godzin do czasu przybycia Armii Pomorze, jednak pocztowcy nie otrzymali informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego ani o odwołaniu rozkazu obrony.Podczas drugiego szturmu, dowódca obrony, Konrad Guderski, zginął od wybuchu własnego granatu, ale atak ponownie się nie powiódł. Trzeci atak, przeprowadzony około godziny 11, wsparły dwa działa 75 mm, jednak i ten szturm został odparty. Około godziny 15 niemieckie dowództwo zarządziło przerwę w szturmach i dało pocztowcom dwie godziny na kapitulację, sprowadzając jednocześnie haubicę 105 mm i przygotowując podkop z 600-kilogramowym ładunkiem wybuchowym. Po upływie ultimatum, o godzinie 17, ładunek został zdetonowany, co spowodowało zawalenie się części frontowej ściany. Niemcy, wspierani przez trzy działa, wdarli się do budynku, a obrona pocztowców ograniczyła się do piwnic. Około godziny 18 Niemcy użyli motopomp do wpompowania benzyny, którą podpalili miotaczami ognia. Około godziny 19, po 14 godzinach heroicznej obrony, pocztowcy skapitulowali. Dyrektor dr Jan Michoń, który wyszedł z płonącego budynku z białą flagą, został zastrzelony, podobnie jak naczelnik poczty Józef Wąsik. Z budynku poczty udało się zbiec sześciu osobom. Dwóch z nich – Franciszka Mionskowskiego oraz rannego Alfonsa Flisykowskiego – aresztowano 2 września i osadzono z pozostałymi obrońcami. Czterem osobom – Andrzejowi Górskiemu, Franciszkowi Mielewczykowi, Władysławowi Milewczykowi i Augustynowi Młyńskiemu – udało się uciec i przeżyć wojnę. Pozostałych 28 osób osadzono w Prezydium Policji, a rannych i poparzonych przetransportowano do szpitala miejskiego.Grupę więzioną w Prezydium Policji przeniesiono po kilku dniach do Victoriaschule, więzienia, gdzie w pierwszych dniach wojny torturowano Polaków z Gdańska. Grupa ta była sądzona w pierwszym procesie pocztowców 8 września 1939 roku. Losy obrońców potoczyły się różnie. Zabitych pochowano na cmentarzu na Zaspie, obecnie Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu przy ul. Bolesława Chrobrego. Ci, którzy przeżyli, zostali aresztowani i skazani na karę śmierci. Pocztowcy, którzy nie brali udziału w obronie, zostali osadzeni w obozach koncentracyjnych. W 1995 roku wyrok skazujący pocztowców został unieważniony, a oni sami uniewinnieni. Wyrok stwierdzał pogwałcenie reguł postępowania sądowego i naruszenie postanowień IV Konwencji Haskiej z 1907 roku.